"65" to film, który z pewnością wzbudza mieszane uczucia. Reżyseria Scotta Becka, który również odpowiada za scenariusz, przenosi nas w podróż do przeszłości Ziemi, a dokładniej 65 milionów lat wstecz, gdzie główny bohater, astronauta grany przez Adama Drivera, musi stawić czoła prehistorycznym wyzwaniom. Film, który miał potencjał stać się porywającą opowieścią o przetrwaniu w obcym i niebezpiecznym świecie, niestety nie spełnia oczekiwań. Widzowie, którzy oczekiwali ekscytującej mieszanki science fiction i thrillera, mogą poczuć się rozczarowani. Adam Driver, znany ze swojej wszechstronności, dostarcza solidną kreację, jednak nawet jego talent nie jest w stanie w pełni uratować filmu przed jego słabościami. Efekty specjalne, choć godne pochwały, nie są w stanie zrekompensować niedociągnięć w narracji i logice fabularnej. Widzowie zwracają uwagę na niespójności technologiczne i brak głębi w dialogach, co sprawia, że "65" traci na wiarygodności. Mimo to, obecność dinozaurów poza uniwersum "Jurassic Park" jest odświeżająca i stanowi jeden z jaśniejszych punktów produkcji. Nie można jednak ignorować, że film posiada pewne elementy, które mogą przyciągnąć miłośników gatunku. Futurystyczne technologie i krótki czas trwania sprawiają, że "65" może być rozrywką na jeden wieczór, ale niekoniecznie zostanie zapamiętany jako ważny punkt w karierze Adama Drivera czy w historii kina science fiction. Podsumowując, "65" to film, który mógł zaoferować znacznie więcej, biorąc pod uwagę swoją intrygującą premisę. Mimo to, pozostaje produkcją, która nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału, pozostawiając widza z poczuciem, że mogło być lepiej. Dla niektórych będzie to przyzwoita rozrywka, dla innych – rozczarowanie.