"DogMan", najnowsze dzieło Luc Bessona, to film, który wzbudza skrajne emocje, dzieląc widzów na zagorzałych fanów i krytyków. Opowieść o młodym mężczyźnie, którego życie naznaczone jest przez przemoc i cierpienie, a jedynym źródłem pocieszenia stają się jego psy, to dzieło pełne głębi i symbolizmu. Besson, znany ze swojego unikalnego stylu, tworzy film, który jest zarówno wizualnie oszałamiający, jak i emocjonalnie poruszający. Główny bohater, Douglas Munrow, grany przez niezwykle utalentowanego Caleba Landry Jonesa, to postać skomplikowana i wielowymiarowa. Jego życie, pełne bólu i odrzucenia, zostaje przedstawione w serii retrospekcji, które odkrywają przed widzem jego przeszłość. Jones, porównywany do Joaquina Phoenixa w roli Jokera, prezentuje mistrzowską grę aktorską, która zasługuje na najwyższe uznanie. Film Bessona, choć czasami wydaje się nierealistyczny, to jednak w swojej symbolicznej narracji ukazuje głębokie emocje i relacje międzyludzkie. Sceny, w których Munrow otoczony jest przez psy, są zarówno wzruszające, jak i wizualnie ekspresyjne. "DogMan" to nie tylko historia o komunikacji człowieka z psami, ale przede wszystkim metafora relacji bohatera z resztą świata. Wizualny styl filmu, pełen przesadnych i barwnych obrazów, dodaje mu unikalnego charakteru. Sceny akcji i dynamiczna narracja sprawiają, że film trzyma w napięciu do samego końca. Kontrowersyjne zakończenie, podobnie jak cały film, wywołuje mieszane uczucia i dyskusje wśród widzów. "DogMan" to film, który wymaga otwartości umysłu i gotowości na nietypową podróż emocjonalną. To dzieło, które porusza, zmusza do refleksji i pozostaje w pamięci na długo po seansie. Pomimo swoich niedoskonałości, jest to film wart obejrzenia, szczególnie dla tych, którzy szukają w kinie czegoś więcej niż tylko rozrywki.