"Omen: Początek" to prequel, który przenosi nas w świat mrocznych sił i religijnych intryg. Młoda Amerykanka, Margaret (Nell Tiger Free), wyrusza do Rzymu, aby rozpocząć nowe życie w służbie Kościoła. Na swojej drodze napotyka niewytłumaczalne zjawiska, które zmuszają ją do kwestionowania swojej wiary i odkrycia przerażającego spisku mającego na celu sprowadzenie na świat wcielonego zła. Reżyser Arkasha Stevenson zadebiutował, tworząc film o bogatej atmosferze, który nawiązuje do stylu kina lat 70. Kamera uchwyciła piękne, lecz złowrogie krajobrazy Rzymu, a starannie dobrane kostiumy i scenografia dodają autentyczności tej opowieści. Stevenson zgrabnie buduje napięcie, rezygnując z nadmiernych jumpscare'ów na rzecz bardziej niepokojących i subtelnych wizualnych doznań. Nell Tiger Free w roli Margaret daje z siebie wszystko, tworząc postać pełną głębi i emocji. Jej przemiana i zmagania z wiarą stanowią centralny punkt narracji, a chemia między nią a Ralphiem Inesonem, który wciela się w ojca Brennana, dodaje filmowi dodatkowej warstwy dramatyzmu. Mimo że fabuła momentami może wydawać się przewidywalna, film nadrabia to atmosferą i wizualnym horrorem, który na długo pozostaje w pamięci widza. "Omen: Początek" to solidna propozycja dla miłośników klasycznych horrorów, którzy cenią sobie powolne budowanie napięcia i głębokie psychologiczne portrety postaci. Choć film nie jest wolny od pewnych fabularnych niedociągnięć, jego zalety przeważają nad wadami. To intrygujące wprowadzenie do znanej serii, które potrafi przyciągnąć i zatrzymać uwagę widza, oferując jednocześnie coś nowego i znajomego. Dla fanów horroru i tajemnic, "Omen: Początek" jest zdecydowanie wart uwagi.