"Szybcy i wściekli 10" to kolejny rozdział w sagi, która przez lata stała się symbolem ekstremalnych pościgów samochodowych i niezłomnej rodziny. Tym razem Dom Toretto i jego ekipa stają przed wyzwaniem, które może okazać się najtrudniejsze w ich życiu. Film, choć pełen efektownych scen akcji, zdaje się tracić dawną iskrę. W świecie, gdzie granice fizyki są regularnie przekraczane, a lojalność i rodzina stanowią ostateczny cel, bohaterowie muszą stawić czoła nie tylko zewnętrznym wrogom, ale także własnym demonom. Jason Momoa w roli głównego antagonisty wnosi do filmu nieco świeżości, choć jego postać bywa momentami przerysowana. Jego charyzma i nieprzewidywalność czynią go jednak godnym przeciwnikiem dla Toretto. Reżyseria Louisa Leterriera dodaje filmowi dynamiki, choć niektóre sceny zdają się być zbyt rozbudowane i przesadzone. Scenariusz Justina Lina, mimo że pełen zwrotów akcji, momentami traci spójność, co może być frustrujące dla widza. Wielu fanów serii może poczuć pewien niedosyt, tęskniąc za dawnymi, bardziej uziemionymi czasami "Szybkich i wściekłych". Niemniej jednak, film dostarcza solidną dawkę adrenaliny i spektakularnych scen akcji, które stały się znakiem rozpoznawczym tej serii. Podsumowując, "Szybcy i wściekli 10" to mieszanka eksplozji, szybkich samochodów i rodzinnych więzi. Chociaż nie dorównuje poprzednim odsłonom serii pod względem fabularnym, wciąż dostarcza rozrywki na wysokim poziomie. Jedno jest pewne: fani serii nie będą się nudzić.