"To nie jest kraj dla starych ludzi" to film, który z pewnością nie pozostawia widza obojętnym. W środku tej mrocznej opowieści znajduje się Llewelyn Moss, który przypadkowo natrafia na walizkę pełną gotówki. Jednakże, to, co początkowo wydaje się być błogosławieństwem, szybko zamienia się w klątwę, gdy na jego ślad wpada Anton Chigurh, postać tak przerażająca, że trudno ją porównać z jakimkolwiek innym antagonistą w historii kina. Reżyser Joel Coen, wspierany scenariuszem napisanym przez Ethana Coena, stworzył dzieło, które jest równocześnie dramatem i thrillerem. Film prowadzi nas przez serię napiętych scen, w których losy bohaterów zdają się być zdeterminowane przez przypadek, a nie przez ich wybory. W tym świecie nie ma miejsca na sprawiedliwość, a jedynie na bezwzględny los. Niektórzy widzowie mogą czuć się nieco zdezorientowani brakiem tradycyjnej struktury narracyjnej. Jednak to właśnie ta nieprzewidywalność sprawia, że film jest tak intrygujący. Bardem w roli Chigurha dostarcza performance, który jednocześnie fascynuje i przeraża. Jego postać jest niemalże nadnaturalna, a jednocześnie głęboko ludzka w swojej bezwzględności. Brolin jako Moss prezentuje się jako postać tragiczna, człowiek, który podejmuje decyzje, które ostatecznie prowadzą go do zguby. Tommy Lee Jones w roli szeryfa Bella dostarcza refleksyjnego komentarza na temat zmieniającego się świata i moralności, której już nie rozumie.